Potem Misiek pojechał po świeże bułki na śniadanie...Matylda dzielnie przy stole wcinała Monte - sama bez pomocy - nasza zuch dziewczynka:-)
Potem Michał pojechał po pyszna mocce do Costy...
W dobrych humorach postanowiliśmy pojechać z Matylda do małpiego gaju - ależ miała frajdę!
Uśmiechnięta i radziła sobie świetnie! Cieszy mnie, ze taka otwarta na nowych ludzi, bo przecież zbytniego kontaktu z rówieśnikami nie ma.
Malpi Gaj from kasiablin on Vimeo.
Potem kursowalismy a to spacer, a to sklep w poszukiwaniu zwyklych drewnianych ramek, zeby udekorowac jakimis nowosciami pokoj Matyldy...niestety nic na nasza kieszeń tym razem nie znaleźliśmy.
No a potem Matylda lulu, nasmarowana Vaporupem zasnęła słodko jak zawsze...my z Miśkiem kibicowaliśmy Małyszowi, farmville i pewnie za chwil parę zaśniemy przytuleni jak co noc...
Zycie jest piękne...a jeśli kiedykolwiek będę w to wątpiła proszę niech ktoś mnie odeśle do tego posta:)
Dobranoc pchły na noc...karaluchy pod poduchy...