poniedziałek, 24 maja 2010

Takie tam zapiski

Minal najcieplejszy weekend jaki mielismy szanse do tej pory celebrowac w tym roku...kupilismy Matyldzie basen, ale nie byle jaki tylko wybajerzony ze zjezdzalnia, mozliwoscia podlaczenia weza ogrodowego do zamocowanego plastikowego natrysku...ach...sama sie w nim dobrze bawilam, wiec latwo wyobrazic sobie mine pluskajacego dziecka:)

Szkoda tylko, ze tak sie spalila, bidulki nie dopilnowalismy tak jak trzeba, albo wodoodporny balsam z faktorem 50 nie byl wodoodporny. Spiekla sobie ramiona i rece...teraz juz bede wiedziala, ze nalezy jej nakladac gruba warstwe i to nie tylko dwa razy w ciagu dnia!!

Dzis, w pracy dostalismy wypowiedzenia na ktore wszyscy czekalismy przez ostatnie 2 miesiace, wiec to znaczy, ze 23 czerwca - dzien przed urodzinami Miska - bedzie moj ostatni dzien pracy! Bajer...

No i ponoc facet z nowa pralka juz byl, wiec jest szansa, ze korki nie beda wyskakiwac!

Poza tym nie chce mi sie nic...jakas taka zaspana jestem dzis, moze to przez zmiane pogody, wieczorem dzis sama z Matylda bede bo Misiek zaczyna kurs z FASu, o tym jka rozpoczac i prowadzc wlasna dzialanosc. 5 tygodni w poniedzialki i srody, 6 godzin tygodniowo...to znaczy, ze dzis z Matylda mamy babski wieczor:) Moze obejrzymy sobie jakies fajne kreskowki w lozku:) Albo poczytamy bajki:) Albo jesli wczesnie zasnie, ja naloze sobie jakas maske na twarz, zeby sie troche odswiezyc:) Musze sie za siebie wziasc, bo lato tuz tuz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz