czwartek, 29 października 2009

Nowa ja czyli love and peace:)

Zero stresowania sie niepotrzebnymi glupotami, swiat jest piekny swiat jest cool, nawet pogoda za oknem mnie nie denerwuje, bo przeciez juz wkrotce przeminie!

Wlasnie sobie zrobilam pyszna zielona herbate - siedze w pracy, za oknem staly widok i pomimo iz jest on taki sam, nie denerwuje mnie zgodnie z zasada love and peace:)

Wczoraj bylam na basenie, ale super sie dzis czuje! Godzina w wodzie odprezyla mnie na maksa, zmeczyla, ale w taki pozytywny sposob...cala negatywna energia utopila sie gdzies w filtrach na dnie!

Polecam wszystkim, ja sama sprobuje tak wygospodarowac czas i pieniadze, zeby chodzic raz w tygodniu! Malo tego chyba najwyzszy czas zaczac cos cwiczyc, moze biegac - przeciez bieganie zawsze lubilam. Doszlam do wniosku, ze nie ubywa mi lat i jesli mam sie za siebie wziasc to do 30 bo potem pewnie juz mi sie nie bedzie chcialo tak samo mocno jak teraz! Chociaz mowia, ze na to nigdy nie jest za pozno!

Ogolnie jakas taka sielanka zapanowala po kilku burzach, czasem gradobiciach, raz nawet koniec swiata widzialam, ale ogolnie teraz jest love and peace - a to chyba fajne jest. Bo nie ma czlowieka bardziej szczesliwego niz taki, ktory jest spokojny...taki zwyczajnie spokojny...ja wciaz do tego stanu zmierzam - przyjdzie taka chwila, kiedy zdrowie bedzie zdrowe, Matylda nadal wspaniala, maz ten sam bo przeciez innego nie wyobrazam sobie miec, finanse ok a ja usiade sobie na kanapie i poczuje spokoj na calym ciele, nie bedzie nieprzyjemnego scisku miesni, ze cos tam jest do zrobienia i ze nad czyms trzeba myslec i o cos sie martwic...bedzie taka przyjemna cisza, czekam na ten moment i wiem, ze jest w drodze!

Czuje, ze swieta sie zblizaja...niech sie pospiesza, bo nie moge sie doczekac robienia dekoracji swiatecznych z Matyldula:) I koledy bedziemy spiewac...

D o r o s l e j e . . . takie sa moje ostatnie przeczucia, nie wiem kiedy stalam sie tak bardzo dorosla, jeszcze niedawno myslalam o sobie jak o dziewczynie, a teraz zaczynam widziec postac kobiety, ktora robi zakupy w sklepie, zeby obiad ugotowac, albo gazetke z naklejkami dla corki wybiera...na cale szczescie mam jeszcze przeblyski szalenstwa, bo bez tego mozna by zwariowac!

No nic - jak zwykle pozdrawiam wiernych czytaczy dzis bez muzyki, dzis bez zdjec...hej hej hej :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz