środa, 11 listopada 2009

Nastroje


Musze o czyms napisac...

Wczoraj wieczorem bylam na mszy pomodlic sie w intencji malego Remika i musze przyznac, ze bylo to jedno z piekniejszych i wzruszajacych nabozenstw na jakich bylam. Nie wiem czym to wytlumaczyc, ale juz sam spiew choru, sprawial, ze lzy same do oczu naplywaly, poza tym przyciemnione swiatla, i potem...te swiece...rozwalilo mnie to totalnie!!!
Kazdy wchodzac do Kosciola, otrzymywal swiece, niebieska lub czerwona.
Przyszedl moment, kiedy to bliscy 39 zmarlych w intencji ktorych msza sie odbywala, po wyczytaniu imienia im bliskiego podchodzili do oltarza z biala swieczka, a potem cala reszta robila to samo ze swoimi czerwonymi i niebieskimi....wszystko to w brzmieniach organow, gitary i pieknych glosow choralnych....

Wielu plakalo...
Bylam pod wielkim wrazeniem! Nadal zreszta jestem - wyciszylam sie, zapomnialam juz jak w Kosciele moze byc dobrze - koniecznie zabieram Matylde na msze w niedziele!

Przyjechalysmy do domu z tej mszy, bo bylam z Edzia, wchodzimy po cichu, zeby nie obudzic Matyldy, a tu dziecko moje kochane wybiega mi do przedpokoju na przywitanie...no nie spala jeszcze malpka! :-)
Myslalam, ze skoro msza sie przeciagnela i trwala 1h10min to znaczy, ze mloda juz dawno w objeciach Morfeusza bedzie, ale nie...ona ogladala z tatusiem CBeebies :-)

Kochany urwis!

Dzis juz zamieszcam kilka zdjec, bo ostatnio mam jakies takie zastoje...

Prawie zapomnailam, ostatnio w sobote Matylda poznala co to farby - ale miala frajde, ze moze tak sie pobrudzic i na kartce takie ladne bazgroly (wspolczesna sztuka) wychodza! Stworzyla 4 prawdziwe dziela, teraz tylko ramki i na sciane:) Jedno juz wisi u mnie w pracy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz