Tyle sie ostatnio dzialo a jednak u nas nic, centrum Cork pozazdroscilo Wenecji i na chwile zachlysnelo sie woda:) Zywioly nas ekscytuja i zawstydzaja swoim pieknem ale tylko kiedy sa w pewien sposob kontrolowane, bo kiedy wydostaja sie poza ramy zaczyna sie kleska, strach i bezradnosc wyciagajaca bezsilne rece az do ziemi!
Ciemno za oknem kiedy otwieram rano oczy, nim skoncze prace ponownie cimno, w ciagu dnia wcale nie jasniej ze wzgledu na wiecznie panujace szarugi - latwo wpasc w depresje!
Ale nie jest sztuka - sie dolowac, sztuka jest utrzymac sie na powierzchni czarnych mysli.
Wlasnie sie zastanawiam co dzis na kolacje zjemy - moze fasolke szparagowa z bulka tarta i do tego pieczywo czosnkowe - hmm...
Musze tym moim zrobic mielone, bo mieso kupione czeka w lodowce, normalnie szok, zebym ja sie babrala w miesie, biednym ktore kiedys tam sobie skakalo po lakach - gdyby nie Matylda sami by sobie robili!!!
Swoja droga to niezla sztuka, ze ja gotuje im te miecha bez probowania:)
Juz 17, jestem po pysznym slodziutkim cappucino - normalnie juz kawy przeciez nie pije, ale tak mnie jakos ochota naszla :)
Dziwny jest ten swiat!
Wczoraj sobie paznokcie zrobilam, a co mam teraz francuzki manikiur(jakkolwiek sie to pisze) troche krzywo, bo sama sobie robilam ale najgorzej nie jest.
I tyle takich tam o...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz