środa, 6 stycznia 2010

No i po...

Były i się zmyły...tak szybko minęły te święta, ze aż strach. Ale niespodzianek co nie miara - 23 grudnia, późnym wieczorem przylecieli rodzice. Stuk puk do drzwi, kto tam, my - no szok!!!

Ale Duska miala ubaw, ja zreszta tez - tylko Misiek jakis taki nieobecny, zupelnie myslami gdzie indziej...no coz życie, może za rok będzie bardziej z nami... Takie były święta...

Potem spokojny (na tyle na ile się dalo) Nowy Rok, bo Matyldziok się przeziębiła, kaszle i zakatarzona cala bidula! Oglądaliśmy to co w tv puszczali i tak nam Sylwester minął...

No i tyle! O... postanowienia, no były i nadal sa w głowie, nadejdzie dzien kiedy zaczniemy je realizować.

A tymczasem z innej beczki - taka moja totalna magia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz