Były i się zmyły...tak szybko minęły te święta, ze aż strach. Ale niespodzianek co nie miara - 23 grudnia, późnym wieczorem przylecieli rodzice. Stuk puk do drzwi, kto tam, my - no szok!!!
Ale Duska miala ubaw, ja zreszta tez - tylko Misiek jakis taki nieobecny, zupelnie myslami gdzie indziej...no coz życie, może za rok będzie bardziej z nami... Takie były święta...
Potem spokojny (na tyle na ile się dalo) Nowy Rok, bo Matyldziok się przeziębiła, kaszle i zakatarzona cala bidula! Oglądaliśmy to co w tv puszczali i tak nam Sylwester minął...
No i tyle! O... postanowienia, no były i nadal sa w głowie, nadejdzie dzien kiedy zaczniemy je realizować.
A tymczasem z innej beczki - taka moja totalna magia :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz