czwartek, 23 kwietnia 2009

Doly i doliny

Jakis taki dolek mnie dzis dopadl, trzyma i nie chce puscic...

Blinek tez lekko zdolowany, na szczescie Matylda jak zawsze wesola, ale ona nie swiadoma jest jeszcze problemow doroslego swiata - szczesciara!

Koniecznie musimy umozliwic Jej jak najdluzsze dziecinstwo, bo jak za szybko czlowiek dorosnie, to ciezko mu sie zapomniec chociazby na chwil pare.

Ponadto ponownie zaczelam czytac ''Blondynke w dzungli'' - POLECAM! Mozna sie zapomniec choc na chwilke i razem z Pawlikowska trzasc sie ze strachu przed, jak to Indianie nazywaja veinte - quatro, czyli ''dwadziescia cztery''. Mowa tu o takiej czarnej mrowce wielkosci kciuka, ktora jak ugryzie doroslego mezczyzne to pozostaje mu tylko tyle godzin zycia. Wiem wiem niebezpieczne, ale z drugiej strony jakie ekscytujace i pozwoliloby zapomniec o rachunkach, ratach i innych oplatach...

Jakas dzis jestem taka bleee...do niczego!

W dodatku glodna, bo nie zdarzylam uszykowac sniadania rano i teraz mam przymusowa glodowke! Oby do lunchu, a wtedy cos sie wymysli.

Tyle na razie, bo nie bede marnowac energii na stukanie w klawiature, kiedy moge sie przeniesc prosto do serca dzungli, tymbardziej, ze szef ma dzis wolne :)


Wlasnie mi Misiu przywiozl do pracy Teatralnego i paczke fajek, bo przyszla paczka od jego mamy. Jak dobrze...jaki dobry wafelek :) Mniam...

Wywalilam ''bonsai'' bo po obcieciu jego pieknych lisci, umarlo! Musialam sie pozbyc pieknego prezentu od Misia! Dupa dupa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz