Jakis taki dolek mnie dzis dopadl, trzyma i nie chce puscic...
Blinek tez lekko zdolowany, na szczescie Matylda jak zawsze wesola, ale ona nie swiadoma jest jeszcze problemow doroslego swiata - szczesciara!
Koniecznie musimy umozliwic Jej jak najdluzsze dziecinstwo, bo jak za szybko czlowiek dorosnie, to ciezko mu sie zapomniec chociazby na chwil pare.
Ponadto ponownie zaczelam czytac ''Blondynke w dzungli'' - POLECAM! Mozna sie zapomniec choc na chwilke i razem z Pawlikowska trzasc sie ze strachu przed, jak to Indianie nazywaja veinte - quatro, czyli ''dwadziescia cztery''. Mowa tu o takiej czarnej mrowce wielkosci kciuka, ktora jak ugryzie doroslego mezczyzne to pozostaje mu tylko tyle godzin zycia. Wiem wiem niebezpieczne, ale z drugiej strony jakie ekscytujace i pozwoliloby zapomniec o rachunkach, ratach i innych oplatach...
Wlasnie mi Misiu przywiozl do pracy Teatralnego i paczke fajek, bo przyszla paczka od jego mamy. Jak dobrze...jaki dobry wafelek :) Mniam...
Wywalilam ''bonsai'' bo po obcieciu jego pieknych lisci, umarlo! Musialam sie pozbyc pieknego prezentu od Misia! Dupa dupa!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz