poniedziałek, 2 marca 2009

Dzien jak codzien

Dzien jak codzien...w dodatku poniedzialek - jutro dopiero bedzie masakra! Jak ja nie lubie
wtorkow - o zgrozo!
Matylda zostala w domu z ciocia jak zwykle. Dobrze, ze cioci sie jeszcze chce,
ale co jak jej nie bedzie, juz cos wspomina o wyjezdzie do Holandii. Co wtedy? Nie martwie sie na
zapas - to Michala dzialka:)
Lodowka popsuta, landlord nie odbiera, rachunek za gaz €500, co
jeszcze sie nam moze przydarzyc?? Moze mnie zwolnia i pomyslimy na powaznie o
przeprowadzce do Galway? Fajnie by bylo jakas taka zmiana, nowe twarze, nowe otoczenie, nowi
my?? Hmmm......Ide na fajke, bo przerwa potrzebna jak nic!! Musze dac sobie spokoj z tym
dziadostwem...ale ciezko bo lubie...
No i juz zaraz czas do domu, jak zwykle podjedzie po mnie Michal, pojedziemy do domu, moze szybko sklep po drodze, potem do Matyldy! Pobawimy sie, zjemy wspolnie kolacje i kapiel. Ciekawe czy mloda dzis zasnie bez problemu...chyba wychodza jej kolejne zabki...oj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz