wtorek, 3 marca 2009

Szaro i ponuro

W pracy jak zwykle sie obijam, no kurcze nie mam jakos weny, smutnie w okno spogladam - Michal pojechal gdzies daleko - az do Waterford...ne lubie jak On tak daleko jezdzi. Czuje, ze nie ma Go blisko mnie, zle mi z tym!
Jeszcze do tego ta paskudna irlandzka pogoda, deszcz, wiatr, bleeee....niech mnei ktos stad zabierze!!

Na biurku moje drzewko bonsai, az sie prosi o strzyzenie, ale nie wiem czy to juz pora, zdaje sie jeszcze musi troche mocy nabrac, no i moje dwa kaktusy biurkowe - Albert i Zdzichu! Fajne chlopaki:) Tez powinny byc przesadzone juz! No ale jak tu robic jak mi sie nie chce?!

Wiem co zrobie - zjem sobie mini Marsa - moze to choc na chwil pare mnie rozchmurzy, choc jak znam zycie to tylko wyrzuty sumienia bede po nim miala. Aleeee dobry....:)

Wlasnie dostalam cynk od siory, ze nasza mala Dali (Matylda) zasnela - uciela sobie drzemke smarkula, po tym jak w nocy dzis nie spala...no masakra z nia dzis byla, chyba znowu zabkuje.... trzeba przezyc to co do przezycia ...! A moze dlatego dzis taka bez energii jestem bo zmeczona jestem po nocce!

Slucham sobie muzyczki, dobrze, ze chociaz to w zasiegu reki!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz